To jest jakieś... nieporozumienie. To jest dramat. To na ten moment najsłabsza drużyna, która została mistrzem Europy. Tak, Portugalia, nawet nie Grecja z 2004 roku. Trofeum w rękach piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego to najbardziej koronny argument za cofnięciem idiotycznej reformy z poszerzeniem formuły turnieju do 24 drużyn.
Nie byłem zwolennikiem tej reformy od samego początku. Wiązało się to z oglądaniem na boiskach Irlandii Północnej, czy innej Albanii. Rozumiem kwestie finansowe i marketingowe nie tylko dla całej UEFY, ale i dla takich właśnie państewek. Tym samym jednak doprowadziliśmy do znacznego obniżenia poziomu meczy oglądanych przez nas.
Powiedzmy sobie szczerze, większość z nas emocjonowała się gdy przez godzinę gry Irlandia prowadziła z Francuzami czy Islandia odprawiała z kwitkiem Anglię. To było cudowne, pasjonujące, fenomenalne. Jednak ta reforma sprawiła, że z grupy wyszła tak fatalna drużyna jak Portugalia. Więcej, UEFA w idiotyczne reformy brnie dalej, czego dowodem jest wiele miast gospodarzy za cztery lata.
Nie każdy zasługuje by grać w turnieju finałowym, jednak piłka powinna łączyć ludzi, stąd możliwość gry w eliminacjach takich kraików jak San Marino czy Liechtenstein, a także w przyszłości sztucznych tworów jak na przykład Kosowo. To wszystko jest piękne, ale turniej finałowy jest dla najlepszych, faza grupowa natomiast dla najlepszych z najlepszych. W tym masowym turnieju do kolejnej fazy przechodziło 75% drużyn z fazy grupowej!
No cóż, reforma ta jest całkowicie chybiona. A dowodem na to niech będzie fakt, że Portugalia wygrała tak naprawdę tylko raz. Z Walią, w półfinale. A cudowna akcja Islandczyków w ostatniej akcji meczu z Austrią powinna w rzeczywistości wyeliminować ich z turnieju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz