czwartek, 8 grudnia 2016

Przed mocnymi derbami Krakowa!

Tak, to nie przypadek - zbliżające się derby Krakowa będą wyjątkowo mocnym doświadczeniem. Wisła wreszcie wygrywa, do składu wracają podstawowi zawodnicy, a w Cracovii też nie mogą narzekać na wielkie ubytki w składzie, choć gra ostatnio nie zachwyca. W końcu jednak derby rządzą się swoimi prawami i to pewne, będziemy świadkami emocjonującego pojedynku. Kto wygra? Bóg jeden raczy wiedzieć, ale zabawię się we wróżkę:



Derby dla Wisły, ponieważ:

- do składu wraca Richard Guzmics, a więc wypadnie z niego Alan Uryga, który jest najsłabszym punktem wiślackiej defensywy (nie wspominając o epizodycznym występie Piotra Żemły). Mimo, że nie wiadomo jaka będzie dyspozycja Węgra po dłuższej przerwie, jednak jest on silniejszy, nie da się tak łatwo przepchnąć jak Uryga i nie popełnia szkolnych błędów. To właśnie Rysiek często ratował wiślakom skórę, gdy zawodził Arkadiusz Głowacki;

- a Arkadiusz Głowacki ostatnio nie zawodzi. Jest ostoją defensywy, a toną doświadczenia wprowadza spokój w poczynaniach zawodników z Reymonta. Co więcej, dużo znów daje w ofensywie, ostatnio wpisał się na listę strzelców, a o dziesiątkach otwierających, długich podań nie wspominając;

- Rafał Boguski postanowił się włączyć do walki o koronę króla strzelców. Dwa hat-tricki, gol z Lechią, asysty, wybieganie i nieustająca walka. To już nie jest ten Rafał co kiedyś, którego każdy kibic krytykował za bycie "dupą wołową", która ostawia nogę, nie walczy do końca. Boguski przeżywa swoją drugą młodość i wychodzi to na korzyść całemu zespołowi;

- środek pola Wisły (Krzysztof Mączyński, Denis Popović, Petar Brlek) jest lepszy od środka pola Cracovii (Miroslav Covilo, Damian Dąbrowski, Marcin Budziński). "Mączka" ostatnio gra jak natchniony, biega, asystuje i... pracuje na swój transfer, ponieważ dla niego to już ostatni gwizdek na przeprowadzkę. Brlek wreszcie się obudził, zdobywa asystuje, skutecznie drybluje, natomiast Popović, choć nie imponuje formą, z którą eksplodowali jego dwaj koledzy, wciąż utrzymuje swój stały, przyzwoity poziom, choć wygląda na ich tle zdecydowanie słabiej;

- Pawłowi Brożkowi wreszcie przestało "coś przeszkadzać". Kiedyś bardzo często brakowało tego "czegoś", choć w sumie nikt nie wiedział co to jest. W tym sezonie jednak znów Brożek jest napastnikiem, który gra typowo krakowską piłkę: niekoniecznie wpisuje się na listę strzelców, ale potrafi przyjąć futbolówkę tyłem do bramki, zagrać z pierwszej piłki z kolegami czy uruchomić przytomnie skrzydła. Doskonale to wyglądało, gdy partnerował mu Zdenek Ondrasek, ale wygląda to też dobrze gdy są za nim przebudzony Brlek i Mączyński;

- Wisła awansowała po wygranej z Lechią do czołowej ósemki, a co za tym idzie na stadion znów przyjdzie więcej fanów. Ba, to może być frekwencja, która znacznie podniesie słabą średnią widzów przy Reymonta;

- wydawało się, że po dezercji Dariusza Wdowczyka wiślacy załamią się i znów zjadą w dół szorować dno tabeli. Co prawda odpadli w meczu z Lechem Poznań i Pawłem Raczkowskim w ćwierćfinale Pucharu Polski, ale dzięki temu walczą już tylko na jednym froncie. Kilku zawodników prawdopodobnie odejdzie już zimą, warto więc wypracować sobie bezpieczną przewagę nad strefą spadkową, by bez tych którzy przeniosą się do mocniejszych drużyn spokojnie pracować zimą i zrobić to o klasę, albo i dwie, lepiej niż miało to miejsce w przypadku poprzedniego sezonu. Wiedzą to piłkarze, wie to również obecny sztab szkoleniowy;

- sztab szkoleniowy składający się z Kazimierza Kmiecika i Radosława Sobolewskiego, dwóch legend krakowskiej drużyny, przy czym to ten drugi wiedzie prym przy linii bocznej. Przy zachowaniu odpowiednich proporcji w mentalności drużyny, Wisła zaczęła się nagle składać z 11. Sobolewskich, którzy walczą o każdy centymetr boiska, są agresywni, choć czasem aż za bardzo, to raczej w dobrym tego słowa znaczeniu i nie poddają się, nawet gdy ewidentnie im nie idzie.

Derby dla Cracovii, ponieważ:

- Grzegorz Sandomierski to pewniejszy golkiper niż Łukasz Załuska. Sandomierski po nieudanej przygodzie za granicą wrócił do Polski i od razu bardzo dobrze spisywał się w bydgoskim Zawiszy, a teraz w Cracovii. Załuska, mimo swojego doświadczenia miewa ostatnio tendencje do kiwania się we własnym polu karnym, a zgodnie z prawem Murphy'ego, coś co ma szansę raz na milion, zdarzy się własnie teraz. Kto wie, czy Cracovia nie zdobędzie bramki po zabawie Załuski, by potem postawić w bramce autobus i bronić wyniku do końca?;

- a) każda seria kiedyś się kończy. Cracovia po raz ostatni wygrała w 12. kolejce gdy jej wyższość musiała uznać Wisła Płock. Na Kałuży na ten mecz jest wyjątkowa mobilizacja, bo jeśli nie na Derbach, to kiedy się przełamać przed końcem roku? Zostaje tylko starcie z Lechem, który jest ostatnio w dobrej formie, a i wśród kibiców nie będzie takiej presji jak w sobotę;

- b) każda seria kiedyś się kończy, ale ostatnio to Wisła spektakularne zwycięstwa przeplata sromotnymi porażkami: 2:6 z Pogonią, 5:1 z Arką, 2:4 z Lechem i 3:0 z Lechią. Czy więc zgodnie z prawem serii, Cracovia powinna rozbić "Białą Gwiazdę"?;

- Jacek Zieliński wciąż walczy o posadę. Wydaje się, że piłkarze wciąż chcą współpracować z tym trenerem dlatego zrobią wszystko by w najważniejszym meczu dla profesora Filipiaka utrzymać prymat w Krakowie. Cierpliwość właściciela Cracovii jest prawdopodobnie na wyczerpaniu i kto wie, czy nie postanowi podążyć drogą wyznaczoną przez rok temu Bogusława Cupiała, który podziękował Kazimierzowi Moskalowi, zwalniając trenera po nieudanych derbach.

Jak widać argumenty "czysto piłkarskie" przemawiają za drużyną Wisły, która po raz ostatni w Derbach wygrała 21. marca 2015 roku! Jednak jak wiadomo, te spotkania rządzą się swoimi prawami, a ponad 20000 widzów, którzy zjawią się w sobotę przy Reymonta będzie świadkami fantastycznego widowiska. Będę tam i ja, mam nadzieję, że wytrzymam napięcie. W końcu to moje pierwsze Derby w loży prasowej!