źr.: sport.pl |
W ćwierćfinale powinniśmy byli zmierzyć się z Chorwacją, drużyną w gazie, która poradziła sobie z Turkami i ustępującymi mistrzami Europy Hiszpanami, a niewiele zabrakło by wywiozła komplet punków ze starcia z Czechami. Zamiast graczy z Półwyspu Bałkańskiego, zmierzymy się z tymi z Iberyjskiego, którzy zajęli w swojej grupie dopiero trzecie miejsce ustępując Węgrom oraz Islandii. Zarówno z nimi, jak i z Austrią podopieczni Fernando Santosa nie wygrali, a w nudnym spotkaniu z Chorwatami oddali zaledwie dwa celne strzały. Oba w tej samej akcji. Oba w dogrywce.
Czy jest więc się czego obawiać? Niestety tak. Każda seria kiedyś się kończy, a kolejny słaby mecz przybliża do końca passy. Pozostaje mieć nadzieję, że albo Portugalczycy znów będą mieli słaby dzień, albo nasi zawodnicy zachowają dotychczasowy poziom, a ci którzy nie spełniali naszych kibicowskich oczekiwań wzniosą się na wyżyny swych umiejętności. Czego więc oczekuję od naszych piłkarzy?
Łukasz Fabiański miał dawać spokój i właściwie nic poza tym. Meczem z Helwetami udowodnił, że drzemie w nim nutka szaleństwa i jest w stanie wygrywać spotkania swoimi interwencjami. Chyba każdy chciałby by utrzymał tę doskonałą dyspozycję.
Portugalczycy będą chcieli kontrować i pewnie pozwolą nam prowadzić grę, to oznacza, że zarówno Artur Jędrzejczyk, jak i Łukasz Piszczek będą musieli się nabiegać od bramki do bramki. Kamil Glik i Michał Pazdan muszą natomiast pokazać Cristiano Ronaldo i Naniemu, kto będzie rządził przed polem karnym. Muszą nękać, przeszkadzać i odbierać chęć do gry drugiemu najlepszemu zawodnikowi na świecie, choć nie brutalnie, bo jak wiadomo CR7 poza talentem piłkarskim jest fenomenalnym aktorem, a nie możemy kończyć meczu w 10.
Nasi skrzydłowi często będą musieli wracać by pomagać obrońcom, ale o ich dyspozycję w tym aspekcie gry możemy być spokojni. Podobnie jak o inteligentną grę w środku pola Grzegorza Krychowiaka. Nie obawiam się również o występ Krzysztofa Mączyńskiego, wątpię by cokolwiek zawalił, jednak fajnie byłoby gdyby dorzucił coś więcej w ataku, przede wszystkim dobrze dopasował buty by się nie ślizgał i korzystał ze swojego dobrego uderzenia wewnętrzną częścią stopy. Również murawa w Marsylii będzie mu przypominać tę po której biega w polskiej ekstraklasie i to może być jego przewaga nad innymi zawodnikami.
Nie ma co pastwić się nad naszymi napastnikami. Jak już napisane zostało wcześniej, każda seria ma swój koniec, oby to nasi napastnicy skończyli ze swą niemocą. Arek Milik musi wreszcie być skoncentrowany na tym co dzieje się dookoła niego. Wystarczy moment dekoncentracji by spartolił idealną sytuację, vide strzał w pierwszej minucie meczu ze Szwajcarami. Gdy jest skoncentrowany, potrafi bez dotykania piłki stworzyć fenomenalne sytuacje - jak przepuszczeniami Grosickiemu przeciw Niemcom czy Błaszczykowskiemu w ostatnim spotkaniu.
Portugalia jest do pokonania, mamy większe szanse na dokonanie tego, niż gdybyśmy grali z Chorwatami. Miejmy nadzieję, że nasi piłkarze wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności. A jeśli tak się stanie, to będziemy mieli piękne zyski u bukmacherów, którzy mimo wszystko wyżej stawiają notowania Portugalczyków.